Pisanie książki zaczyna się od jednego słowa. Później palce wystukują na klawiaturze komputera kolejne słowa tworząc historię, która przekazywana jest do czytelników. Historię, która powstała w głowie pisarza. Historię, która jest czystą fikcją. A co jeśli ta fikcja stanie się rzeczywistością? Nagle zaczynasz się zastanawiać, czy to była tylko i wyłącznie fikcja. Jeśli tak to jak wytłumaczyć śmierć ludzi i działanie mordercy podobny do tego książkowego?
Ktoś musi zginąć, żeby o tej książce zrobiło się głośno…
W świecie, w którym wszystko jest na sprzedaż, skrajne i drastyczne posunięcia marketingowe nie dziwią już nikogo. Ale czy ktokolwiek zdecydowałby się na zabójstwo, aby wypromować nową książkę?
Wiktoria Moreau to królowa kryminału, która w przeddzień wyczekiwanej przez miliony czytelników premiery najnowszej książki, zostaje posądzona o zniesławienie. Zamiast cieszyć się ze spotkań z wielbicielami, uczestniczy w procesie sądowym i policyjnym śledztwie w sprawie serii morderstw popełnianych według fabuły powieści jednego z jej największych konkurentów
Ci, którzy są ze mną już od jakiegoś czasu wiedzą, że uwielbiam debiut literacki Pani Patrycji. Plan kompletnie mnie pochłonął i do tej pory nie mogę o nim zapomnieć. Choć odkąd przeczytałam tę powieść minął ponad rok. Gdy dowiedziałam się, że na rynek wydawniczy wychodzi kolejna powieść autorki wiedziałam, że muszę ją mieć. Wiedziałam jeszcze jedno. Dla mnie było już pewne, że ta książka zaczaruje mnie tak jak Plan. Czy nie miałam zbyt dużych oczekiwań? Czy najnowsza powieść Pani Patrycji dała mi to, czego od niej oczekiwałam?
Wiktoria Moreau bohaterka 450 stron jest uważana za królową kryminału. Każda jej kolejna książka kupowana jest w milionach egzemplarzy przed premierą, bo warsztat Wiktorii to pewniak. Dla mnie to Pani Patrycja jest królową. I każdą jej książkę będę kupować w ciemno, bo po tych 2 wspaniałych powieściach Pani Patrycja oficjalnie staje się autorką mojego życia.
Historia i jej postacie powoli stawały się częścią jej życia i chwilami nie wiedziała już, co jest prawdą, a co wytworem jej wyobraźni. Były momenty, kiedy fikcja brała górę nad rzeczywistością. Skrycie uwielbiała ten stan rzeczy.
Styl autorki jest przecudowny. Jej warsztat znacznie się poprawił od czasu pisania debiutu. To już nie chodzi tylko poprawność językową, budowanie akcji itp. Czytając 450 stron rozpływałam się. W tej książce jest tyle cudownych fragmentów, które chciałoby się czytać w kółko i w kółko. Zaznaczyłam tak wiele cytatów, którymi chciałabym się z Wami podzielić, ale gdybym to zrobiła to musiałabym umieścić z pół książki w tej recenzji. Czytanie 450 stron było czystą magią dla moich oczu. I chcę więcej takiej magii.
Wiktoria uwielbiała eksperymentować ze słowami. Pisać, zestawiać, bazgrać, wymieniać. Bawić się nimi. Była też faza na tłumaczenia i wybory na Miss Języka. Na przykład taki deszcz. Po angielsku rain. La pluie po francusku. La lluvia po hiszpańsku, a u nas deszcz. Nasz jest szeleszczący, hiszpański jest mokry, rain stuka w parapet, ale żabojady górą! La pluie spada samo z nieba i rozbija się z niesłychaną wilgotnością o gładki policzek. Nic na to nie poradzimy, la pluie jest najbardziej wodny i tęczowy na świecie. W Oregonie nie pada. Il pleut en Oregon. Albo motyl. Le papillon. Ładnie, ale kojarzy się z pajęczyną. A już taki motyl uwięziony w pajęczynie to straszny widok. Jak słyszysz butterfly to wielka maślana mucha fruwa ci przed oczami. Nie ma szans. Motyl płynie razem z melodią. „Dmuchawce, latawce, wiatr”. Nie da się ukryć: motyl jest nasz.
Do tej pory zachwycam się okładką Planu. Tak bardzo ją uwielbiam. Mogłabym patrzeć na nią bez przerwy. Do tego z tą książką można zrobić świetne selfie z połową swojej twarzy. Myślałam, że nic tego nie pobije. Wydawnictwo Czwarta Strona powaliło mnie na kolana. Nie można oderwać wzroku od oprawy graficznej 450 stron.
Wiktorię Moreau polubiłam od samego początku. Zresztą jak można nie lubić samej królowej kryminału. To bohaterka, która potrafi postawić się innym, jest uparta i jak coś sobie postanowi to już musi wcielić to w swoje życie. W głębi serca też jest bardzo wrażliwą kobietą, czego raczej nie spodziewamy się po pisarce, która w każdej swojej powieści uśmierca kilka osób. Wiktoria to typ bohaterki, z którą chciałabym się umówić na kawę i porozmawiać. Myślę, że znalazłybyśmy wspólne tematy mimo tego, że dzieli nas spora różnica wieku.
Zapisywała litery na lśniącym ekranie, układając je w linijki czarnych, równiutkich znaków, niczym zgrabne i przemyślane nuty w pięciolinii. Była wirtuozem zatracającym się w melodii słów.
Teraz czas na Stanforda. Prawdopodobnie największe ciacho na naszej planecie. Aż żal się robi na sercu, gdy po przeczytaniu powieści dochodzi do naszej świadomości, że Mackenzie to tylko fikcja literacka. Bo ten bohater nie był tylko aktorem, za którym szalały miliony kobiet. Był mężczyzną, który potrafił rzucić wszystko dla tej jedynej i wspierać ją w trudnych chwilach. Drogie panie czyżby Pani Patrycja stworzyła ideał?
Zanim zabrałam się za czytanie 450 stron słyszałam, że to zupełnie inna książka niż Plan i, że wątek miłosny nie gra tutaj aż tak dużej roli. Trochę się bałam, że jednak miłość będzie tylko tłem tej historii, ale moje obawy okazały się zbędne. Zarówno wątek kryminalny jak i miłosny toczą się na równym poziomie. I mimo tego, że jestem romantyczką to zdecydowanie mi to wystarczyło.
Skupienie stało się jednak zupełnie nieosiągalne, kiedy okazało się, że interesując sąsiad trzyma w ręku jej książkę. Teraz już nie było mowy o pisaniu. Nie pierwszy raz Wiktoria zobaczyła nieznaną osobę czytającą jej debiut, ale nigdy nie był to tak atrakcyjny mężczyzna, i to w dodatku siedzący tuż obok.
450 stron to kryminał, więc jak w każdej powieści tego gatunku mamy morderstwa. Tylko u Pani Patrycji to morderstwa przeniesione wprost z książki jednego z najlepszych pisarzy Washingtona. Kto stoi za zabójstwem 10 niewinnych osób?
Myślę, że mogę powiedzieć, że rozwiązałam zagadkę, gdyż jeden z moich podejrzanych naprawdę okazał się mordercą. Nie wiem jak to zrobiłam, bo na tego bohatera nie było żadnych podejrzeń i dowodów, ale w pewnym momencie pomyślałam sobie „może to właśnie on”. Wiedziałam, że muszę szukać głębiej i udało mi się. Jednak nie byłam pewna do samego końca. Nie poległam, ale to nie znaczy, że 450 stron jest przewidywalne. Ta powieść trzyma w napięciu do ostatniej chwili. Czasami odnosiłam wrażenie, że Pani Patrycja bawi się czytelnikiem. Podsuwa czytelnikowi potencjalnych morderców i sprawia, że nasze myśli kierują się w stronę tylko tego bohatera i już jesteśmy pewni, że to ta postać dokonuje zabójstw. Jednak za chwilę okazuje się, że to tylko kolejna pułapka stworzona przez autorkę.
450 stron ukazuje nam literacki świat. Pani Patrycja pokazuje czytelnikowi między innymi jak powstaje książka i działania wydawnictw. Ukazuje krętactwa dużych firmach wydawniczych, pisarza, który stworzył książkę, która tak naprawdę już jest na rynku wydawniczym. Pani Patrycja wspomina też dużo o wydaniu książki samemu, o czym wie dużo, bo jej debiut został wydany w ten sposób.
Kiedy postawiła ostatnią kropkę, płakała jak dziecko. Nie chciała skończyć tej książki, nie chciała się z nią rozstawać.
O 450 stronach mogłabym opowiadać jeszcze godzinami, ale w ten sposób zdradziłabym Wam wszystko, a nie chcę psuć Wam niespodzianki. Jeżeli sięgniecie po powieść Pani Patrycji gwarantuję nie zawiedziecie się. Autorka zafundowała czytelnikowi świetną zabawę i możliwość poprowadzenia własnego śledztwa. Pozwólcie, żeby Was zaczarowała słowami. Wcale nikt nie musi ginąć, żeby o książkach Pani Patrycji zrobiło się głośno. Serdecznie polecam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Książka bierze udział w akcji:
Odkąd zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach, wiedziałam, że muszę ją przeczytać, ale odkąd usłyszałam o niej od Ciebie na snapie - wiem, że muszę to zrobić jak najszybciej!
OdpowiedzUsuńMam wielką, nieposkromioną ochotę na przeczytanie tej książki - muszę ją wreszcie dorwać ;)
OdpowiedzUsuńwww.papierowenatchnienia.blogspot.com
Jak tworzyłam posta z zapowiedziami na swojego bloga, to trafiłam własnie na tą książkę.
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam opis, wiedziałam już że muszę ją kupić. A ty mnie jeszcze bardziej do tego zachęciłaś! Od dziś to pierwszy punkt na liście "Książek, które chce mieć" (tak naprawdę nie mam takiej listy, ale chyba aż taką sobie zrobię ^^).
Pozdrawiam ciepło i dziękuję, za twoją świetną recenzje :)
Teraz to już po prostu muszę zapoznać się z prozą Patrycji Gryciuk ;) Po tylu pozytywnych opiniach na jej temat jestem strasznie ciekawy książek tej autorki :D
OdpowiedzUsuńA tak po za tym to nominowałem Cię do zrobienia Tagu:
http://mybooktown.blogspot.com/2015/08/my-little-pony-book-tag.html
Byłoby fajnie gdybyś go zrobiła, ale jak nie chcesz to nie musisz :D
To świetna książka i choć niektórzy się czepiają, że więcej w niej romansu niż kryminału uważam, że przeczytać warto ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!