Historie seryjnych morderców, motywy sprawców to tematy, które od dawna mnie intrygowały. Zapewne niektórych zaskoczyłam, bo nie ma na moim blogu takich treści, ale to prawda. I głównie z tego powodu zdecydowałam się przeczytać powieść „Polskie morderczynie”, które były moim pierwszym zetknięciem z twórczością Katarzyny Bondy.
„Polskie morderczynie” to czternaście rozdziałów, historii i twarzy kobiet, które łączy jedno. Zostały skazane z artykułu 148 kodeksu karnego, czyli za zabójstwo. Na samym początku autorka zaznacza, że to tylko ta jedna rzecz łączy kobiety, ale moim zdaniem mają one ze sobą więcej wspólnego.
Każdy rozdział został podzielony na dwie części. W pierwszej autorka oddaje głos bohaterkom książki. Opowiadają o swoim dzieciństwie, życiu w więzieniu, tęsknocie za rodziną. O popełnionym morderstwie wspominają mało. Należy zwrócić uwagę na to, że Katarzyna Bonda oddaje całkowicie tę cześć bohaterkom. Mogą opowiadać, co tylko chcą, mogą pomijać pewne fakty. Opowiadają o sobie tyle ile chcą, żeby dowiedział się o nich świat. Druga cześć to przedstawienie przez autorkę aktów spraw, opisów morderstw, zeznań świadków i opis psychologiczny. Na samym końcu znajduje się epilog z 2012 roku, który informuje, co aktualnie dzieje się z bohaterkami.
Katarzyna Bonda nie ocenia morderczyń. Nie stara się ich w żaden sposób usprawiedliwić. Tę kwestie pozostawia czytelnikowi. Każdy po przeczytaniu „Polskich morderczyń” może sam zdecydować, co sądzi o danej kobiecie. Same bohaterki przedstawiają siebie jako bardziej ludzkie i potem dostajemy szczegółowe przedstawienie zbrodni, które dana kobieta popełniła. I ocena należy do czytelnika.
To nie jest tak, że po dokonaniu zbrodni można nadal funkcjonować jak poprzednio. Poczucie winy jest tak silne, że nie można spać, jeść, zwłaszcza, gdy zostaje się samemu.
Jednym z największych plusów „Polskich morderczyń” to fotografie. Niby nic takiego, bo w wielu książkach je możemy znaleźć, ale w tej powieści mają one ogromne znaczenie. Czytelnik może zobaczyć jak naprawdę wyglądają bohaterki, które dokonały morderstwa i nagle zdaje sobie sprawę, że to zwykłe kobiety, które mogłyby żyć obok nas i być naszymi sąsiadkami. Gdy oglądałam te fotografie myślałam sobie „przecież ta kobieta wcale nie wygląda na morderczynie”. Nie wszystkie bohaterki zgodziły się na sesje zdjęciową,a niektóre nie występowały pod swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem głównie z powodu swoich rodzin.
Autorka postanowiła na końcu książki dołączyć trzy dodatki, a mianowicie wywiady z dyrektorem zakładu karnego, seksuologiem i nadkomisarzem. Wywiady dotyczyły zjawiska kobiety jako morderczyni, a nie naszych bohaterek.
Trudno mi jest ocenić „Polskie morderczynie. Nie jest to nudna i bezsensowna książka, ale też nie mogę powiedzieć, że bardzo mnie zafascynowała. To jest literatura faktu i moim zdaniem trzeba choć trochę lubić ten gatunek, zęby sięgnąć po tę książkę Katarzyny Bondy.
To nie są historie seryjnych morderczyń to opowieści kobiet, które często nie doświadczyły miłości w dzieciństwie oraz nie miały lekko w dorosłym życiu. Dla mnie miejscami książka była zbyt ciężka do przebrnięcia. Byłam przytłoczona takimi tematami jak przemoc, alkohol, narkotyki, patologia. Wiem, że inaczej tego nie dało się przedstawić. Wydaje mi się,że popełniłam błąd czytając tę książkę naraz bez żadnej przerwy.
Myślałam, że znalazłam człowieka, a nie potwora.
Jeżeli lubicie literaturę faktu i zastanawiacie się nad motywami kobiet, które popełniają morderstwa to zdecydowanie polecam Wam „Polskie morderczynie”. Jeżeli chodzi o mnie to planuję zapoznać się z kryminałami Katarzyny Bondy i dopiero wtedy ocenię jej styl.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Książka bierze udział w akcji:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdą waszą opinię i wsparcie.
(Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych)