Są momenty, w których nie mam ochoty na poważniejszą literaturę lub taką, która wymaga ode mnie pewnego zaangażowania. Ostatnio miałam kompletny zastój czytelniczy i nie dałam rady kontynuować zaczętych już książek. I wtedy z pomocą przybyła mi Kasie West, a raczej jej książka „Chłopak na zastępstwo”.
Przez całe liceum Gia była typem szkolnej gwiazdy. A teraz miała jeszcze fajnego, starszego od siebie chłopaka, o którym tyle opowiadała znajomym, i wszyscy wreszcie mieli go poznać. Ale tuż przed balem maturalnym, podczas którego miała nastąpić prezentacja, już na parkingu, Bradley z nią zerwał. Jak on mógł? Jak mógł postawić ją w takiej sytuacji?! I co tu zrobić, żeby wyjść z twarzą?
Nagle Gia wypatruje w jednym z samochodów nieznajomego, a w jej głowie rodzi się sprytny plan. Przecież nikt nie będzie wiedział, że to nie Bradley, a ona nie okaże się kłamczuchą, która tak bardzo chciała mieć chłopaka, że go sobie wymyśliła…
Co jednak, jeśli przedsięwzięcie wymknie się spod kontroli? W końcu pomysł jest dość ryzykowny…
lubimyczytac.pl
„Chłopak na zastępstwo” to nie jest ambitna literatura. To lekka historia dla nastolatek, która pozwala na odstresowanie i zapomnienie o otaczającym świecie, a tego właśnie potrzebowałam. Wiem, że ta książka nie wpłynie na czyjeś życie i powinnam dostrzegać wady tej historii, ale ona była tak słodka i przyjemna, że nie obchodzi mnie to, czy jest to coś ambitnego, czy też nie. Takie historie też są potrzebne.
„Chłopak na zastępstwo” nie jest oryginalny. Tego typu opowieści już wielokrotnie przewijały się w literaturze, czy też w kinie. Nie zapiera również wdechu w piersiach, bo jest ona do bólu przewidywalna. Ale wiecie co? Co z tego skoro była ona tak słodka i przyjemna, że chciałabym przeczytać ją jeszcze raz.
Nie jesteśmy doskonali i wcale nie powinniśmy tacy być.
Zanim zaczęłam czytać książkę Kasie West myślałam, że główna bohaterka będzie jedną z tych irytujących. I tu miłe zaskoczenie, bo tak nie było. Owszem może działać na nerwy zwłaszcza na początku, ale ja ją naprawdę polubiłam i będę ją wspominać pozytywnie.
Rzadko znajdujemy głębię, szukając jej w sobie. Głębię znajduje się w tym, czego uczymy się od ludzi i tego, co dzieje się wokół nas. Bo wszystko, Gia, ma swoją opowieść. Poznając te opowieści, będziesz się napełniać nowymi doświadczeniami, które sprawią, że zrozumiesz więcej. Będziesz wzbogacać swoją duszę o nowe warstwy
A jeszcze bardziej pozytywnie będę wspominać zastępczego Bradleya, który był zabawny i taki słodki, że gdy pojawiał się na kartach powieści to na mojej twarzy od razu pojawiał się uśmiech. Nie jest to typowy przystojniak z liceum. Popularny i zadufany w sobie. I dziękuję autorce, że nie stworzyła kolejnego bad boya tylko słodkiego i czarującego chłopaka. To jeden z tych bohaterów, którego chciałabym poznać w prawdziwym życiu.
„Chłopak na zastępstwo” może wydawać się płytki, ale w tej historii jest coś znacznie więcej niż losy bohaterów, którzy za dobrze udawali ukochanych, że połączyło ich uczucie. Kasie West porusza problem uzależnienia od portali społecznościowych. Przedstawia jak młodzi ludzie dokumentują swoje całe życie na forum publicznym, bo w innym przypadku nie istniejesz. Dużą część książki poświęcone jest również rodzinie, która udaje, że wszystko jest w porządku a wszystkie problemy zamiata pod dywan. Autorka stara się zwrócić uwagę czytelnika na wartości, które są w życiu ważne.
Jak mierzymy dziś naszą wartość? Liczbą lajków, które otrzymał nasz post, tym, jak wielu mamy znajomych czy ile zebraliśmy retweetów? Czy w ogóle wiemy, co tak naprawdę myślimy, dopóki nie przedstawiliśmy naszych myśli w sieci i nie dowiemy się od innych, ile ich zdaniem są warte?
Gdybym miała określić jednym zdaniem „Chłopaka na zastępstwo” powiedziałaby, że to najsłodsza historia pod słońcem. Oczywiście w tym pozytywnym znaczeniu. Nie jest ona przesłodzona przez co zapewne byłaby sztuczna.
Styl autorki jest dość prosty. Nie ma w nich bardzo rozbudowanych opisów, ale tego raczej nie powinno oczekiwać się od książek dla młodzieży.
Cała historia oparta jest na wątku miłosnym pomiędzy Gią a zastępczym Bradleyem, ale metamorfoza, którą przechodzą bohaterowie i inne wątki wcale nie są przyćmiewane przez miłość.
Książkę poleciłabym osobą, które lubią romantyczne filmy młodzieżowe. Jeżeli kochacie produkcje Disneya to jestem pewna, że zakochacie się w Chłopaku na zastępstwo. Polecam również tym osobom, które tak jak ja mają ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego.
Z „Chłopakiem na zastępstwo” spędziłam cudowny czas i chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do tej historii albo chociaż zapoznać się z kolejnymi powieściami Kasie West. Książkę czyta się bardzo szybko. W moim przypadku było to kilka godzin. Dawno nie czytałam tego typu literatury, a jeszcze dawno tak dobrej książki z tego gatunki. Musicie dać szansę „Chłopakowi na zastępstwo”, a nie będziecie żałować.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję:
Nie do końca czuję się przekonana do tej książki. Jakoś cały czas obawiam się, że ona naprawdę może być za słodka dla mnie...
OdpowiedzUsuńDopisuję ją do listy �� Kiedy będę mieć taki zastój czytelniczy sięgnę po tą książkę i może tak jak ciebie mnie też uleczy. Pozdrawiam ��
OdpowiedzUsuńNastolatką już nie jestem, ale takie książki uwielbiam i tę też mam w planach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie sięgnę po tę książkę, to coś dla mnie ;)
OdpowiedzUsuń