Jedną z głównych atrakcji programu wycieczki szkolnej było
obejrzenie opery Giusseppe Verdiego „Falstaff”. 19 listopada wraz z klasą
usiadłam w teatrze i oczekiwałam na rozpoczęcie opery. Dość niewygodne miejsca
zniechęciły mnie do przedstawienia. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać,
gdyż to była moja pierwsza przygoda z operą.
Gdy pierwszy raz kurtyna rozsunęła się zobaczyłam, że akcja
dzieje się na dwóch poziomach. Na pierwszym znajdowało się przedszkole a na
górze mieszkanie. Na początku zaciekawiło mnie to, ale później uznałam to za
negatywne, gdyż to było utrudnienie dla odbiorcy, ponieważ trzeba było skupić się
na czytaniu tłumaczenia tekstu, gdyż opera była wystawiana po włosku, co było
kolejnym minusem oraz oglądaniu akcji na dwóch poziomach.
Kolejnym minusem były niektóre elementy współczesne w
sztuce. Do dziś nie mam pojęcia jaki cel miało wprowadzenie przedszkola,
biegających dzieciaków, Obeliksa i Asteliksa. Nie wiadomo dlaczego kilkakrotnie
pojawiali się paparazzi. Może ja nie zrozumiałam koncepcji, którą stworzył
reżyser przedstawienia, czyli Tomasz Konina.
Uważam, że świetnym elementem była zmiana miejsca akcji w
ostatnim akcje. Bohaterowie przenieśli się z przedszkola do lasu, gdzie było
mrocznie.
Kolejny plus za kostiumy bohaterów również w ostatnim akcie.
Suknia Alice przykuła moją uwagę. Pojawiły się również stroje postaci
historycznych. Fenton przebrany był w strój napoleoński a Nanetta ucharakteryzowana została na Kleopatrę.
Fabuła opery nie jest oryginalna, gdyż widziałam już wiele
produkcji o mężczyźnie , który miał wiele kobiet a one się o tym dowiedziały. Ale
mimo tego należą się brawa dla tytułowego bohatera Falstaffa, który wzbudził
zarówno niechęć , bo urodziwy niestety nie był, ale również wprawił mnie w
świetny humor.
Bardzo podobał mi się wątek miłosny Nanety i Fentona. Kibicowałam
tej parze przez cały spektakl.
Grę aktorską oceniam jako bardzo dobrą. Urozmaicali widzom
przedstawienie swoimi przepięknymi głosami. Orkiestra doskonale podkreślała
temperaturę scenicznych wydarzeń.
Podsumowując opera jest warta uwagi, gdyż występuje świetna :gra
aktorska, orkiestra , scenografia lasu, choć pojawiły się elementy
niezrozumiałe . Kto wie? Może tobie uda się rozgryźć znaczenie np. paparazzi
albo przedszkolaków.
Wstyd się przyznać, ale w moim mieście pobudowali jedną z lepszych oper w Polsce, a ja jeszcze tam nie byłam! Nie mam co oceniać, ale chyba chętnie poszłabym na taką operę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chciałabym udać się do Opery :) Myślę,że byłoby to bardzo przyjemne spotkanie zwłaszcza że ja sama lubię Teatr a w Operze nie byłam jeszcze :]
OdpowiedzUsuńKręci mnie też balet <3
Pozdrawiam :3
Nigdy nie byłam w operze :)
OdpowiedzUsuńNa pewno też miałabym trudność ze śledzeniem tłumaczenia i akcji na dwóch poziomach.
Nigdy jeszcze nie byłam w operze :)
OdpowiedzUsuńChyba czas to nadrobić :P
Jak ja nie lubię oper :c Nie wiem czemu, ale ja się tego ... boję. Przeraża mnie to . Powinnam się leczyć? Mam nadzieję że nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amy
Zawsze chciałam iść do opery, a jeszcze nigdy nie miałam okazji. Z klasą swoją raczej się nie wybiorę, bo ,,nie ten profil'' :/ Niektórzy chyba wychodzą z założenia, że ścisłowcy nie muszą być obyci z kulturą, co jest według mnie totalną głupotą, ale niewiele można z tym zrobić :(
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Kocham teatr, opery itp, sama wczoraj byłam na balecie "Dziadek do orzechów" w wykonaniu gliwickiego teatru muzycznego i polecam z całego serca ^^
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w operze ale czas chyba to zmienić jak tylko będzie okazja
OdpowiedzUsuńSuper , że byłaś w operze.Ja jakoś nigdy nie miałam okazji pójść .
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu sama byłam pierwszy raz w życiu na operze i musze przyznać, że bardzo polubiłam tego typu spektakle. Ja bylam na "Traviacie" i bardzo polecam, ponieważ to jest świetna opera ;)
OdpowiedzUsuń