7/06/2015

#01 "Książka na ekranie" - Niezgodna




Dziś przychodzę do was z nową serią „Książka na ekranie”, w której będę porównywać książki z ich adaptacjami, które uwielbiam oglądać, ale oczywiście po przeczytaniu pierwowzoru. Wyznaję zasadę „najpierw książka potem film”. Chociaż nie jestem święta i kilka razy złamałam tę zasadę. 

Na pierwszy ogień idzie książka i jej adaptacja, która poczekałaby jeszcze trochę na mnie gdyby nie BookaThon, w którym wzięłam udział. Mowa tutaj o Niezgodnej Veronicy Roth. Książkę i film, którymi zachwycają się miliony, ale też tyle samo nienawidzi. Po obejrzeniu recenzji Anitki z Book Reviews naprawdę miałam straszne opory przed przeczytaniem Niezgodnej. Czy słusznie? 


Fabuła.

Jeden wybór może cię zmienić...

Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość), Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony.

Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny – i musi być wyeliminowany...

Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm i swoją rodzinę, by, jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.

Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami.

A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć.

Bohaterowie i aktorzy

Czytając książkę w mojej głowie pojawił się obraz bohaterów. Niektórzy byli mniej wyraziści inni bardziej, ale sama wykreowałam ich wizerunek. Adaptacje narzucają nam ich wizerunek. Każdego bohatera wyobraziłam sobie zupełnie inaczej niż w ekranizacji. Ale po paru minutach filmu przyzwyczaiłam się do tego, co otrzymałam. Bo to, że moja wizja bohaterów całkowicie różniła się od filmowej to nie znaczy, że to było złe. 

Teraz nadchodzi moment, gdzie będę wychwalać  głównego bohatera. OMG !!!!! Zakochałam się w filmowym Cztery. Zaraz ktoś pomyśli, że to, dlatego, gdyż aktor jest przystojny, ale naprawdę nie chodzi tylko o to. Chociaż nie zaprzeczę, że Theo James jest cudowny. A więc czym tak bardzo zauroczył mnie filmowy bohater? Podczas czytania Niezgodnej odniosłam wrażenie, że Cztery od pierwszego spotkania polubił Tris i był dla niej miły. W filmie relacje między Tris a Cztery zmieniały się stopniowo. Cztery na początku pokazał Tris gdzie jest jej miejsce i swoją pozycje. Genialnie ukazane to było przy pierwszym posiłku Nieustraszonych. Filmowy Cztery był bardziej stanowczy i właśnie za to się w nim zakochałam. 



Co do filmowej Tris. Hymmm…. Nie macie pojęcia jak bardzo mnie denerwują porównania Tris to Katniss, gdzie Tris jest tą gorszą bohaterką. W ogóle nie rozumiem porównań tych trylogii. No ok mamy tu podziały społeczne, ale po za tym to zupełnie inne trylogie. Tris to zupełnie inna bohaterka. Dlaczego miałaby mieć jakieś cechy Katniss? Gdyby Veronica Roth nadała swojej bohaterce jakieś cechy, które należą do bohaterki Igrzysk śmierci to ludzie oburzaliby się, że autorka skopiowała całą postać. 

Naprawdę trudno mi wybrać, która bohaterka bardziej przypadła mi do gustu. Ale jeżeli musiałabym to zrobić bardziej skłaniałabym się w kierunku filmowej Tris, gdyż uważam, że Shailene Woodley nadała Tris takiej wrażliwości. W książce bohaterka była bardziej egoistyczna. 



Co do pozostałych bohaterów to muszę przyznać, że najbliżej moim wyobrażeniom była postać Peetera. Najbardziej nie mogłam się przyzwyczaić do wizerunku Christiny i Erica. Jednak po jakimś czasie i przyjaciółka Tris nawet mi się spodobała to do Erica nie mogłam się przyzwyczaić do końca. 

Ogólnie

Moim zdaniem Niezgodnej nie można nazwać wierną ekranizacją pierwszej części trylogii. Wiele scen zostało zmienionych i przeinaczonych. Jednak główna koncepcja została zachowana. Kilka zmian sprawiło, że miejscami uważałam film zdecydowanie lepszy od powieści Roth. Jednak kilka zabiegów nie przypadły mi do gustu, co zaniżyło moją opinię o adaptacji. 

Naprawdę nie mogę zdzierżyć tego, że w filmie nie pojawiły się sceny, które w książce sprawiły, że wybuchłam śmiechem. Usunęli naprawdę kilka dobrych dialogów, które moim zdaniem wpłynęłby korzystniej na film. 

Odniosłam wrażenie, że niektóre zmienione sceny nie były trochę przemyślane. Na przykład scena spotkania Tris z matką w książce była bardziej prawdopodobna. Ludzie z innej frakcji raczej nie daliby rady wtargnąć do Nieustraszonych bez zauważenia tak jak było to filmie. To tylko jedna z takich nieprzemyślanych scen.

W książce prawie wszystko opisane jest pomacoszemu. Tak naprawdę autorka napisała tylko 2 zdania, dlaczego społeczeństwo podzielone jest na frakcje. O zadaniach poszczególnych frakcji też wiemy bardzo mało. Gdyby autorka bardziej skupiła się na tym to mogłaby wyjść z tego naprawdę bardzo dobra powieść, ale niestety wiele informacji zostało przedstawionych tak jakby autorka chciała jak najprędzej skończyć pisać tę książkę, przez co nie skupiała się na szczegółach, które moim zdaniem są ważne.

Dużą część Niezgodnej stanowią treningi Nieustraszonych. Adaptacja pod względem książki była łagodna. To w książce przedstawione zostały bardziej brutalne sceny, więcej krwi itp. To na papierze mamy do czynienia z brutalnymi zasadami Nieustraszonych. Tego w ekranizacji prawie nie było. I tu muszę dać duży minus.

Jeżeli chodzi o emocjonalność to pod tym względem bardziej wolę film. Bo książka jakoś nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia. To oglądając film można pod koniec uronić łezkę, co moim zdaniem spowodowane jest ścieżką dźwiękową, ale także tą wrażliwością Tris, o której pisałam powyżej. 

Cały czas mam w głowie zakończenie zarówno filmu jak i książki. Mówiąc o Niezgodnej jednego jestem w 100%pewna. Filmowe zakończenie po prostu pobiło książkowe i nic więcej nie trzeba tutaj dodawać. Nie mówię, że Veronica Roth źle zakończyła pierwszą część trylogii, ale pomysł reżysera bardziej przykuł moją uwagę i zabieg, który zastosował sprawił, że filmowe zakończenie pobija książkowe. 

Podsumowując. Nie mogę postawić kropki nad „i” i stwierdzić czy lepsza jest książka, czy film. Gdyż obie produkcje mają zarówno swoje wady jak i zalety. Jednak muszę dokonać wyboru i bardziej jestem za ekranizacją Niezgodnej.


Udostępnij ten wpis /span>

6 komentarzy :

  1. Patrząc z perspektywy czasu, muszę przyznać, że mimo tego, że już jakiś czas temu oglądałam film i nie za wiele pamiętam, również bardziej przypadł mi do gustu niż książka. Niestety powieść mnie trochę rozczarowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na razie nie mogę się przemóc i przeczytać książki,ani obejrzeć filmu :-/

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę wstyd, bo ja najpierw obejrzałam, a potem wszystko przeczytałam. Pierwsza część filmu i pierwsza książka podobały mi się bardzo, potem było gorzej...

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę kocham! Jest naprawdę swietna, wciągająca i nietuzinkowa.
    Filmu nie oglądałam, ale znając życie, będzie gorszy, od książki. Zazwyczaj tak własnie jest.

    http://esencja-dla-duszy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Serię książkową lubię, aczkolwiek ekranizaje... raczej nie jestem w stanie tego skomentować w jakiś łagodny sposób - po postu nie trafiły one do mnie, wcale!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie oglądałam, ale już niedługo! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdą waszą opinię i wsparcie.

(Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych)

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.